Z nostalgią i rozdrażnieniem wspomina ten jeden, jedyny raz, kiedy do czegoś między nimi doszło. To było ponad dwa lata temu. Nie pamięta po co do niego poszła, ale doskonale pamięta, jak bardzo zdziwiła się, gdy jego matka otworzyła jej domofonem drzwi wejściowe mówiąc, że on jest w piwnicy.
Niepewnie zeszła w dół zamiast iść w górę. Znalazła go bez problemu. Grał. Był sam ze swoją gitarą elektryczną wśród beczek z kiszoną kapustą i zapasu ziemniaków na zimę.
Nie przerwał, gdy weszła. Słuchała z przyjemnością, a jeszcze większą przyjemność dawało jej patrzenie na niego. Cały oddawał się muzyce. Zagrał kilka kawałków. Potem zmęczony opadł na brudną, starą kanapę obok niej. Bardzo blisko.
Nie mogła się oprzeć. Te dźwięki, te ruchy, cała jego postawa już zdążyły wzburzyć w jej żyłach krew, rozpalić zmysły do czerwoności i użyźnić poletko, a jeszcze ten jego słodki zapach i bijące od niego ciepło… Zarumieniony i lekko spocony był po prostu apetyczny!
Przylgnęła do niego ściśle i zaczęła całować go namiętnie. Wplotła dłonie w jego włosy. On poddał się temu biernie. Nie odwzajemnił pieszczot, ale też nie odrzucił ich. Rozgorączkowana zaczęła dotykać go wszędzie. Gładziła szyję, ramiona, brzuch. Jej niecierpliwe dłonie wślizgnęły się pod jego koszulkę, zsunęły na udo i nie wiadomo kiedy jedna znalazła się na wybrzuszeniu rozporka.
Jego oręż był zwarty i gotowy, taki zachęcający. Nie odrywając się od miękkich ust, rozchylonych, choć tak boleśnie nieruchomych, zajęła się rozporkiem. Rozpięła go z trudem, nieco niezdarnie, ale liczył się przecież efekt! W końcu mogła dotknąć aksamitnej skóry, poczuć twardość reakcji na nią.
Była niczym dziecko bawiące się po raz pierwszy nową zabawką. Podekscytowana i entuzjastyczna, mimo że zabawka była jak na jej gust nieco zbyt mało interaktywna…
Osunęła się na kolana, między szeroko rozłożone nogi i spojrzała w jego cudnie zamglone oczy. Była z siebie taka dumna, z tego że najwyraźniej działa na niego i że potrafi dać mu przyjemność. Wyłuskała spod ciasnej gumki slipek hegemona i wzięła go głęboko do ust. Bez problemu zmieścił się cały. Był chyba nieco mniejszy niż przeciętny, ale za to śliczny i smakowity. Idealnie prosty, harmonijnie zbudowany, z główką nieco szerszą od trzonu. Jasnobrązowy, jedynie na czubku odrobinę zaczerwieniony. Twardy, a to najważniejsze.
Pieściła go intensywnie, z zapałem ssąc i kręcąc językiem wokół główki. On tylko patrzył. Milczący, spokojny, obojętny… Nie, nie obojętny – jego wzrok rozmywał się coraz bardziej, a oddech nieznacznie przyspieszał. Wolałaby, żeby mówił, co lubi, czego chce, żeby złapał ją za włosy i nadawał rytm, ale on tylko przelotnie pogładził jej policzek. Nic więcej.
Kiedy pęczniał i dygotał zmieniała rytm, chciała delektować się tym jak najdłużej. Jedną ręką ostrożnie chwyciła jego orzeszki, a drugą skierowała w stronę sutka sterczącego pod koszulką. Cicho jęknął.
Uwielbiała robić lody, uwielbiała widzieć, jak wielką władzę ma nad mężczyzną, trzymając w ustach jego najdelikatniejszą część ciała. Mimo słabej reakcji Mateusza, wtedy też czuła ten przyjemny dreszcz. To podniecenie. Jej ideałem był mężczyzna, który byłby w stanie zerżnąć ją ostro tuż po tym, jak posmakuje jego spermy, tej boskiej ambrozji. Niestety póki co takiego jeszcze nie znalazła. Większość najchętniej tuż po by zasnęła.
Bawiła się nim długo i intensywnie. Głównie ssąc jak odkurzacz, ale też liżąc i całując. Było jej z tym wspaniale. Jego klarnet idealnie pasował do jej ust, a ona miała poczucie, że zamykając je u nasady i wbijając nos we wzgórek łonowy ma go jeszcze więcej, bardziej, prawdziwiej…
Dopiero podczas orgazmu zaczął cały dygotać, wystrzeliwując w nią wyjątkowo słodkie i smaczne nasienie. Rety, jaki był pyszny! Niepowtarzalny! A jego mina była po prostu bezcenna. Ta błogość, to spełnienie!
Szybko zapiął spodnie, ale pozwolił jej się położyć z głową na kolanach. Zamknął oczy i po omacku gładził ją po włosach. To niby tak niewiele, a jednak wtedy to było dla niej wszystkim. Drobna pieszczota, a jakże niezwykła. Nie zasnął.
Po dłuższej chwili ciszy wyznała, że był bardzo smaczny. Przerwał na chwilę głaskanie, ale to wszystko. Przyjął komplement.
Chętnie by to powtórzyła, ale obiecała sobie, że powstrzyma się do czasu, aż on zainicjuje kolejną zabawę. Nie zrobił tego. Nigdy. Za to kilka miesięcy później przyznał się, że to był jego pierwszy i ostatni raz z kobietą. Ale wtedy miał kogoś, nie odważyła się więc.
Fantazjowała czasem w samotności o tamtej piwnicy, o jego smaku, zapachu i o tym jak byłoby, gdyby zechciał się z nią kochać. Chciałaby, żeby był zupełnie inny niż wtedy. Stanowczy i zdecydowany. Władczy. Odrobinę brutalny. Chciałaby, żeby wziął ją od tyłu, szarpiąc za włosy, mocno trzymając za biodra. Chciałaby poczuć, że jest jego, wypełniona po brzegi, sponiewierana. Wie jednak, że te marzenia nigdy się nie spełnią…
Zostaw komentarz